Kobiety, które do 24. tygodnia ciąży przybrały na wadze więcej niż jest to wskazane, rodziły dzieci większe niż pozostałe mamy. Wiąże się to bezpośrednio z faktem, że poród w tych przypadkach jest o wiele cięższy i często musi skończyć się cesarskim cięciem. Badania zostały przeprowadzone na pokaźnej grupie 16 218
Decyzja o dziecku. Czasami to życie samo decyduje. Powrót do Polski nie wchodzi w grę, bo nie mamy tam nic. Za takie rady typu nieprzemyślana decyzja o dziecku i za wcześnie na dziecko podziękuje.
Jeśli na skale zbudujesz swój dom nuty - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
zbudować domek ci dam. REFREN Zbuduje domek z cegieł trzynastu piękny jak serce twe, duży jak miasto. I kochać będę trzynaście dni, a w nim trzynaście nocy daruję ci. - BIS II Więcej już nie mam pieniędzy więcej nie mogę ci dać. To co na butach oszczędzę domek zbudować ci dam. III U znajomego murarza, trzynaście cegiełek mam.
Leon x Mvrceli x MAJAS - Zostanę obok | {Produkcja: Stawiarski} {Zwrotka 1: Leon} Wiesz, był okres kiedy nie chciałem nikogo
Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd. Pamiętacie co Chrystus przyrzekł Dobremu Łotrowi (Łk „Jezus mu odpowiedział: Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju.” Tymczasem zmartwychwstał dopiero trzeciego dnia – czy jest w tym sprzeczność, czy nie? Takie pytanie zadano mi drogą internetową. Oto moja odpowiedź: Wg Biblii Tysiąclecia cytat ten jest następujący „Jezus mu odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju». „ W Biblii Warszawskiej „I rzekł mu: Zaprawdę, powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju. „, w Warszawsko-Praskiej „A Jezus odrzekł: Zaprawdę mówię ci, jeszcze dziś będziesz ze Mną w raju. „, w Biblii Gdańskiej „A Jezus mu rzekł: Zaprawdę powiadam tobie, dziś ze mną będziesz w raju.” , w Poznańskiej „I rzekł mu: – Zaprawdę powiadam ci, jeszcze dziś będziesz ze Mną w raju. „ Ale w Przekładzie Nowego Świata jest „A on Rzekł do niego: „Zaprawdę mówię ci dzisiaj: Będziesz ze mną w Raju”.” Co to jest przekład Nowego Świata? Jest to przekład Świadków Jehowy, a więc źródło delikatnie mówiąc nie najlepsze (bo zdecydowanie tendencyjne). A jednak nie wykluczam, że w tym przypadku to tłumaczenie może być wierniejsze. Problem bowiem w tym, że języki semickie są wyjątkowo oszczędne i nie stosują nie tylko samogłosek, ale również znaków interpunkcyjnych. A więc trzymając się tłumaczenia z Biblii Tysiąclecia mogłoby by zarówno „Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju” (tak, jak jest), jak i „Zaprawdę, powiadam ci dziś: ze Mną będziesz w raju”. Jeszcze lepiej to widać na wersji Warszawskiej „I rzekł mu: Zaprawdę, powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju.” – „I rzekł mu: Zaprawdę, powiadam ci dziś, będziesz ze mną w raju.”. Widzimy więc, że jeśli chodzi o samo lingwistyczne tłumaczenie, to niewiele wiemy – sam tekst tego nie rozstrzyga i każde tłumaczenie staje się interpretacją. Powinniśmy teraz sprawdzić, co ewangelie mówią o tym, kiedy doszło do zmartwychwstania. Widzimy więc, że nie ma żadnych wątpliwości – nie było to „jeszcze dzisiaj”, lecz „trzeciego dnia”. Wygląda więc na to, że utrwaliła się niezbyt ścisła tradycja tłumaczenia – przecinek powinien być po „dziś”, a nie przed. Podkreślam jednak bardzo wyraźnie, że jest to tradycja tłumaczeń, a nie to, co w KK jest nazywane Tradycją – do Tradycji bowiem należy właśnie Credo, a nie ulega najmniejszej wątpliwości, że to wyznanie jest zgodne z Biblią. No ale jest możliwe jeszcze inne podejście – do tej pory zakładałem, że „bycie w raju” jest równoznaczne ze zmartwychwstaniem. A może to założenie jest do niczego niepotrzebne? Czymże więc owe Chrystusowe „bycie w raju”? Zacząć trzeba od tego, co jest istotą grzechu pierworodnego, a więc co to było zjedzenie owocu z drzewa wiadomości dobrego i złego? Już nieraz o tym pisałem – istototą jest to, że to człowiek sam zaczął nazywać co jest dobre, a co złe; wcześniej żył w pełnej jedności z Bogiem-Ojcem – odkąd sam zaczął nazywać co dobre, co złe, tę jedność utracił. Symbolicznym wyrazem utraty tej jedności było wypędzenie z raju. A zatem „bycie w raju” to nic innego, jak jedność z Bogiem-Ojcem. A skoro tak, to obietnica dana na krzyżu Dobremu Łotrowi oznacza jedynie, że Łotr, tak samo jak Chrystus jeszcze dziś (zakładając, że przecinek jest właściwie postawiony) będzie w pełnej jedności z Bogiem-Ojcem. Czy Chrystusowi do tej jedności potrzebne było zmartwychwstanie?- absolutnie nie, On tę jedność miał od zawsze! A zatem Chrystus tę jedność mógł odczuwać jeszcze przed zmartwychwstaniem i zapewne odczuwał – zstąpienie do piekieł i zmartwychwstanie było potrzebne nam ludziom, a to po to, byśmy i my już po naszej śmierci mogli odczuwać tę jedność (i to zarówno ci, którzy zmarli przed Chrystusem, jak i ci, którzy razem z Nim oraz ci, którzy zmarli już po Nim). Nie potrafimy sobie wyobrazić, na czym ta wcześniejsza niemożność polegała, ale musiała być poważna, skoro jej usunięcie wymagało aż śmierci Syna Bożego. Nie potrafiąc wyobrazić sobie, co tak konkretnie działo się przez ten okres od śmierci na krzyżu aż do zmartwychwstania, nie potrafimy rozstrzygnąć, czy pełna jedność Dobrego Łotra z Bogiem-Ojcem była możliwa dopiero po zmartwychwstaniu, czy od razu po śmierci; w konsekwencji nie potrafimy jednoznacznie rozstrzygnąć czy przecinek powinien być przed, czy po słowie „dziś” – umówmy się jednak, że to margines tego, co wydarzyło się w tamtych dniach. Ponieważ jestem facetem, to mam umysł syntetyczny, a nie analityczny; na dodatek wyrosłem w tradycji KK, co jeszcze bardziej wzmacnia myślenie syntetyczne – szczegóły interesują mnie na tyle tylko, na ile pomagają zbudować syntezę. Gdy synteza już jest szczegóły stają się mało istotne, czasami wręcz nie warte tego, by je rozstrzygać. I to jest właśnie taki przypadek – miejsce przecinka nie zmienia tego, co w tym najważniejsze – Dobry Łotr nie odwrócił się od Syna Bożego w chwili swoje śmierci, a przez to zyskał wieczne zbawienie dla siebie. A czy to nastąpiło w piątek wieczór, czy w nocy z soboty na niedzielę (licząc dni wg naszego sposobu liczenia), to szczegół z rozstrzygnięcia którego niewiele wynika.
Mija pierwsza rocznica śmierci wybitnego kabareciarza i aktora, Bohdana Smolenia. Przez lata rozśmieszał Polaków. Z lubością obnażał absurdy PRL-u. W 1983 roku dostał nawet zakaz wykonywania zawodu od kierownika Wydziału Kultury KC PZPR za skecz „Aaa tam, cicho być!”. Przypominamy najzabawniejsze teksty Bohdana Smolenia! Czy są wśród nich twoje ulubione? Jerzy Skolimowski o przemijaniu: „Ciąży nade mną świadomość, że czasu jest coraz mniej” Najzabawniejsze teksty Bohdana Smolenia „A ty se historią mordy nie wycieraj!” „Mówię ci, tak się porąbało…. Z jednych rakiet mam się cieszyć, przeciw drugim protestować. A to wszystko jedno, z której strony spadnie, z tej, czy z tamtej. Tak samo boli. Bomba jest bomba” „A w gazecie napisali, że zginął pudel podpalany. Aaa… jakby mnie tak podpalali, też bym uciekł” „Oż ty cholero jasna, ty zgago pieruńska, by cię szlag trafił! Musiałaś się ujawniać? Musiałaś? Oż, taki karabin mi zabrali. Ile to by spraw rozwiązało. A co ja mam tymi kulkami rzucać teraz? Kulomiot jestem czy co? A dziadkowi granat też wzięli. A nie wiem czemu… on był tylko zaczepny. Dziadek rzucał i od razu wiedział, jakie wojsko idzie. A teraz kto mu powie? Wszystko tajemnica” „i taki z tego morał wynika, żeby z rezerwą przyjmować to, co mówi wieczorem spiker z „Dziennika” „A oglądałaś Czterech pancernych? Jakbyśmy dwa takie czołgi mieli, to byśmy se sami tę wojnę wygrali” „Nie oglądaj telewizji, bo będziesz miała w głowie glizdy” „A ci Amerykanie… oni nie są wcale tacy źli. Oni napadną, a potem przeproszą. A mnie za te 40 lat to nikt, k•••a, nie przeprosi” (za czterdzieści lat PRL-u – red.) „A tam, cicho być, ty pindo jedna. Ci te drugie oko wybije, tylko dokładnie” „Co się tu tak kiwasz, idź się wysikać i wróć!” Bohdan Smoleń i Kabaret Tey Bohdan Smoleń urodził się w 1947 roku w Bielsku-Białej. Studiował zootechnikę, wybrał jednak karierę sceniczną. W 1968 roku założył kabaret „Pod Budą”. Odniósł ogromny sukces, wygrywając w 1972 roku koszalińską Famę. Pod koniec lat 70. Zenon Laskowik namówił go, by przeszedł do Kabaretu Tey. Razem świętowali największe sukcesy. Skecze „Pelagia”, „Maluch”, „Aaa tam, cicho być” od lat są w czołówce najzabawniejszych zdobyczy polskiego kabaretu. Polecamy też: Nikt nie rozśmieszał Polaków tak jak on. Nie żyje Bohdan Smoleń. Wybitny kabareciarz zmarł w wieku 69 lat
S. Samuela Brodacka OSF uruchamia "Biblijną sztafetę otwartych serc". Każdy chętny może zgłaszać się, by w określonej godzinie rozważać fragment Pisma Świętego. Wielu ludzi na nowo musiało układać sobie życie z powodu stanu zagrożenia epidemicznego. Unikanie kontaktów z innymi, odwoływanie spotkań, przesiadywanie w domu może dawać się we znaki. W dodatku wiemy, że Polska wciąż wykazuje tendencję rosnącą jeśli chodzi o zakażenia koronawirusem, a więc domowa kwarantanna każdego z nas będzie coraz bardziej kluczowa. - Nie da się ukryć, że musimy na nowo odnaleźć się w tych warunkach domowych. W tak trudnym czasie przyszło do mnie natchnienie, by zachęcić ludzi do karmienia się Słowem Bożym. Zauważyłam po kilku rozmowach, że ludzi męczy zniechęcenie, przenikające stany depresyjne, doskwiera samotność. Tego na co dzień nie widać w naszym zabieganym trybie życia. I teraz, funkcjonując niejako w ograniczeniu, różne sprawy wychodzą na wierzch - tłumaczy s. Samuela Brodacka. Wychodząc naprzeciw swoim niepokojącym obserwacjom proponuje uruchomienie "Biblijnej sztafety otwartych serc". Każdy chętny wybiera sobie konkretną godzinę, w której będzie rozważał i kontemplował fragment Biblii. Może przeplatać rozważanie modlitwą różańcową lub Koronką do Miłosierdzia Bożego. Następnie zgłasza się poprzez maila do s. Samueli na adres @ i podaje, kiedy dokładnie będzie się łączył na modlitwie. Siostra zapisuje go do specjalnego zegara. - Stworzymy sztafetę, która nieustannie będzie karmić się Słowem Bożym, w której chodzi o otwartość serc. Słowo Boże nie pozwala człowiekowi się zniechęcić i co najważniejsze - dodaje nadziei i mocy. W naszych sercach nie może zabraknąć nadziei! - apeluje zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Szpitalnych. Jej zdaniem, wchodzimy w całkiem nową rzeczywistość. Wystarczy zobaczyć, co się dzieje we Włoszech. Otaczają nas przenikające obrazy. A możemy ten wyjątkowy czas dobrze wykorzystać. Modlitwa jest w stanie umocnić nasze serca, działa jak lekarstwo. - Zobaczmy, jak świat umilkł i wyszła jakże głęboka cisza, która wielu doskwiera, dręczy, irytuje. Trudno się w niej odnaleźć. A Pan Bóg chce tam wchodzić ze swoją łaską. Podejmij wyzwanie i pochyl się nad Pismem Świętym - zachęca s. Samuela. «« | « | 1 | » | »»
Każdy kto mnie zna osobiście wie, że zazwyczaj moja skrajność skłania się ku pozytywom. Zawsze widzę jakieś rozwiązanie, zawsze mam marzenia, zawsze gdzieś biegnę i prawie zawsze coś załatwię. Nie lubię marudzenia, gderania i gdekania, choć być może to jedno i to samo. Lubię działać i cieszyć się z bycia tu i teraz. Ale mam wadę, być może genetyczną, choć tata twierdzi, że takowe nie istnieją. Gadam czasami szybciej niż pomyślę. Czasem wcale nie pomyślę. A czasami ja myślę jedno a rozmówca słyszy drugie. No cóż, życie. Kiedyś znajoma zapytała co u mnie. Szczerze przyznałam, że ostatnio bywam zmęczona. Że brak mi już nawet takich psychicznych sił na choroby, ciągłe zwolnienia, lekarzy, apteki. W dobrej wierze powiedziała “Nie martw się, już niedługo dorosną i będziesz miała z głowy”. Dopiero po jakimś czasie zaczęłam się nad tym zastanawiać. Przecież ja nie powiedziałam, że moim zmartwieniem są dzieci. I wtedy zdałam sobie sprawę, że takie myślenie otacza mnie bardziej niż mi się wydawało. Myślałam o tym przez ostatnich kilka dni bardzo intensywnie. I myślę o tym za każdym razem, kiedy wieczorem zamykam drzwi od ich pokoju. Ja nie chcę mieć ich z głowy. Chcę chłonąć ile mogę, bo wiem, że za kilka lat a później kilkanaście przyjdą dni, że będę tęsknić za tym szalenie. Że tęsknota będzie mi rozdzierać serce. Że oddałabym wszystko, aby móc ich dłonie trzymać w swoich, czytać im książeczki o kotku jak biszkopcik, a one to czytanie co 3 sylaby będą przerywały. Nie chcę mieć ich z głowy. Mogę mieć z głowy całą resztę na tym świecie, ale ich nigdy z głowy nie zdejmę. Nigdy nie będzie mi blisko do mem rzucanych na fb a wyśmiewających macierzyństwo z każdej strony. Nigdy nie pojmę dlaczego matki (wg tych mem) nie piją ciepłej kawy, nie mają weekendów, niczego nie mają. Smutno mi kiedy na to patrzę. Smutno mi i właściwie nie wiem czemu. Tak sobie myślę, że z jednej strony tak szalenie udostępniają się takie obrazki, które ukazują matki jako kaleki (tak ja to odbieram), a z drugiej się matki denerwują, że tak się je postrzega. Hmmm. Wszędzie tylko hasła o macierzyństwie bez lukru. Ale po co odbierać lukier temu, co z założenia właśnie takie ma być. Jasne, że zdarzyło mi się wypić zimną kawę ale tylko wtedy jak o niej zapomniałam. A weekendy z dziećmi to najpiękniejsza rzeczywistość. Czekam na nie cały tydzień. Nie sprzątam wtedy, nie zarzynam się prasowaniem. Ja wtedy żyję. Z nimi. Dopiero wtedy żyję. Zmęczona jestem ciągłym słuchaniem, że trzeba cieszyć się życiem, bo jak już urodzisz, to dopiero ci się zacznie. Takie straszenie, tylko do dzisiaj nie wiem czym. Kolkami? Przeżyliśmy. Najprawdziwsze. Od pierwszej doby życia przez 8 miesięcy co noc. Po co mnie straszycie kimś, kogo kocham i na dodatek sama sobie urodziłam? Zaczynam się zastanawiać, po co niektórzy ludzie wydają tysiące na urlopy, jak po powrocie na pytanie “jak było?” odpowiadają “weź, przecież z dzieckiem to nie urlop“. Mogłabym mnożyć takich sloganów. Straszono nas już wszystkim, co się nie wydarzyło, albo co nas wcale nie zabiło. Czy zawsze to tylko “babeczki i tęcze”? Nie. Czasem jest trudno. Tak strasznie trudno. Ale ta miłość wymaga tego stopnia trudności, żeby móc wychować drugiego człowieka. Nie hodować. Wychować. Z pełnym bagażem uczuć i wspomnień. Kiedy sięgam pamięcią na nasze ostatnie 5 lat życia, widzę jak na dłoni, że spotkało nas wszystko, czym nas straszono a teraz się nas pociesza, że będziemy mieć z głowy. Były kolki, nieprzespane noce, bujanie, niebujanie, ulewanie, spanie z nami w łóżku, obsikanie nas przy gościach, bieganie po lekarzach, wyjazdy na jeden dzień a jakby wyprowadzki. Za nami 5 wspólnych wakacji, które były wakacjami. I wiecie co? To najlepsze, co mogło mi się w życiu przytrafić… Najlepsze 5 lat mojego życia. Będę kiedyś tęsknić, że mnie o 4:47 nie budzi tupot małych bosych nóżek. Że płaczem mnie nikt nie żegna, kiedy wychodzę do pracy. Że w domu tak czysto jak w muzeum, tylko kurzu więcej. Może nawet zatęsknię za prasowaniem na cały etat. Kiedy już w innym domu same sobie będą prasowały. Jeśli będą. I zatęsknię na bank, kiedy już nie będą chciały czytać o kotku biszkopciku i jeździć z nami na wakacje. Za zimną kawą z mem nigdy nie zatęsknię, bo nigdy takiej nie piłam… Jestem pewna, że właśnie to przeżywa moja mama. Niegdyś w domu, w którym nawet bywało za głośno. A teraz cisza się od ścian odbija. Kiedyś tona ziemniaków na zimę to mało a teraz kilogram na miesiąc. I kiedy się zjeżdżamy, zawsze jest za dużo jedzenia. Tak dużo jak jej tęsknoty. Kiedy to piszę, ściska mnie w gardle. Jeszcze 5 lat temu nawet bym nie zrozumiała. Wiem, że dzień, kiedy to ja będę na jej miejscu nadejdzie za szybko. I właśnie dlatego nie chcę mieć moich dzieci z głowy. Chcę się umieć cieszyć z nieprzespanych nocy, bo dopóki się nie pojawiły na świecie, żadna nieprzespana noc nie miała znaczenia, nie była po coś. I zanim moje wnuki trzymając mnie za rękę pomyślą “Jak można się tak zestarzeć”, ja chcę żyć. Przy nich. Mając je na głowie… Coś podobnego?blog parentingowydomdorosłe dziecidziecikiedy dzieci dorosnąmacierzyństwomamamamagerkamatka polkatęsknota
U znajomego murarzaCegieł trzynaście już mamKiedy okazja się zdarzyZbudować domek ci damZbuduję domek z cegieł trzynastuPiękny jak serce twe, duży jak miastoI kochać będę trzynaście dni, a w nimTrzynaście nocy daruję ciI kochać będę trzynaście dni, a w nimTrzynaście nocy daruję ciWięcej już nie mam pieniędzyWięcej nie mogę ci daćTo co na butach oszczędzęDomek zbudować ci damZbuduję domek z cegieł trzynastuPiękny jak serce twe, duży jak miastoI kochać będę trzynaście dni, a w nimTrzynaście nocy daruję ciI kochać będę trzynaście dni, a w nimTrzynaście nocy daruję ciNie mam ja wiele pieniędzyWiele nie mogę ci daćZ tego, co w życiu oszczędzę,Domek zbuduję ci samZbuduję domek z cegieł trzynastuPiękny jak serce twe, duży jak miastoI kochać będę trzynaście dni, a w nimTrzynaście nocy daruję ciI kochać będę trzynaście dni, a w nimTrzynaście nocy daruję ci
zbuduje ci dom bedziesz miala schron tekst